Poznańska Presleyomania trwa…

_MG_3380 _MG_3331 _MG_3562

SIERPIEŃ to od ponad 40 lat miesiąc Elvisa Aarona Presleya. Co roku 16 sierpnia w smutną rocznicę śmierci legendarnego Króla RockandRolla Jego fanki i fani spotykają się na koncertach, zlotach, rajdach, rejsach, by wspominać piosenki, które po sobie pozostawił, z sympatią oglądają obrazy filmowe, w których występował jako aktor lub zwyczajnie – tak po ludzku w ciszy oddać Mu hołd i zwyczajny szacunek.

W stolicy Wielkopolski znany animator kultury i producent muzyczny od siedemnastu lat w ten sierpniowy wieczór organizuje w różnej formule takie wspominkowe imprezy w Presleyem w roli głównej. Zawsze są one inne, niepodobne do poprzednich, nabierają innego kolorytu i odmiennej stylistyki. Tak było i tym razem.
Polskie Towarzystwo Artystów, Autorów, Animatorów Kultury PTAAAK, Miasto POZnań, Miejska Rada Seniorów, Ukraiński Dom Handlowy Obolon (kwas chlebowy, niektórzy twierdzą, że gdyby ten napój trafił do Stanów Zjednoczonych to Elvis, by się nim rozkoszował…) oraz Radio Poznań i kwartalnik Kulturalnik Poznański przyczyniły się do udanego koncertu zatytułowanego tym razem PRESLEY, KOBIETY i ŚPIEW. Często standardy, evergreeny, covery (odpowiednie można podkreślić) to materia, do której podchodzimy niekiedy z dużym dystansem, bo zawsze mamy te pierwsze skojarzenia i premierowymi wykonaniami. Ale próbować należy i zaśpiewać „po swojemu”. To duży plus i odwaga zmierzyć się z jakże uniwersalnym materiałem muzycznym.
– Ważne jest to, aby wokalistki, którym zaproponowałem udział w tym koncercie i podjęły to wezwanie wyciągnęły z tych piosenek, tego repertuaru coś nowego, elektryzującego, żeby spojrzały na dany utwór inaczej niż wykonywał to Elvis Presley. Zaśpiewały „po swojemu”. Jako organizator i producent muzyczny od kilkunastu lat organizujący koncerty przypominające najbardziej charakterystyczny repertuar Króla Rock and Rolla staram się umożliwiać, a nawet daję szansę młodzieży śpiewającej. Bo uważam, że jest zdolna i godnie zaprezentowania się na profesjonalnej scenie. Dobór wokalistek na najbliższy sierpniowy koncert nie jest przypadkowy – powiedział Krzysztof Wodniczak.
Początek tego koncertu był już nietypowy, wystąpił bowiem kwartet Cocktail Jazz Band (zazwyczaj koncertujący i nagrywający z wokalistką Tirsa, które z przyczyn tzw. obiektywnych nie mogła uczestniczyć w koncercie) grający instrumentalne wersje z jazzującym feelingiem znane z wykonań Presleya Amazing Grace, Bridże over troulld water, Crying In the Chanel, Love me tender.
Taką formę improwizacyjną, jaką zaprezentowali muzycy (Piotr Wiza, Kazimierz Miler, Karol Górski i gościnnie ukraiński trębacz Dimitri Tuschenko ) można tylko wysłuchać na renomowanych festiwalach jazzowych (Jazz Jamboree, Jazz nad Odrą, Era Jazzu), a taki element pojawił się na koncercie presleyowskim. Dodało to splendoru i pokazało, że Presley nie jedno ma imię – i dlatego ma tak liczne grono wielbicielek i wielbicieli.
Eksperyment muzyczne Krzysztofa Wodniczaka powodują, że do dźwięków w dur i moll podchodzimy zawsze z rozrzewnieniem i łezką w oku, bowiem on taki dostarcza harmonogram, że skutkuje to wędrówkami po różnych konwencjach stylistycznych ubogacając naszą wrażliwość muzyczną i okołokulturalną. To duża umiejętność przekonać wykonawców i słuchaczy do pewnego, innego spojrzenia. Tak było i w tym koncercie. Nie rockand rollowo, tylko lirycznie i romantycznie dzięki takim wokalistkom jak Ewelina Rajchel, Marianna Ćwiąkała, Marta Grabowska, Natalia Żołądkiewicz , chór kameralny POZNAŃSKIE SENIORITKI pod dyrekcją Ewy Wozińskiej. Dołączyła do nich z taktownym prowadzeniem Jaśmina Przypis.

Krystian Wagay

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *